Treść rozważań Drogi Krzyżowej prowadzonej przez Mężczyzn św. Józefa 15 marca 2019 roku.
STACJA I. JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ.
Pan Jezus, Bóg w ciele mężczyzny z pokorą przyjmuje paschę.
Nie ucieka z drogi, która jest trudna. Wie, że jest to droga prowadząca do zbawienia.
Panie Jezu prosimy Cię ucz nas w naszym męskim życiu szukać znaków paschalnych. Pokazałeś nam, że dobre rzeczy nie przychodzą tanio ani łatwo. Są okupione cierpieniem, potem, łzami i krwią.
Prosimy Cię o to byśmy zgadzali się tak jak ty przed Piłatem na naszą paschę po to aby obumierał w nas stary człowiek, żeby w to miejsce rodził się nowy oczyszczony.
Takiej drogi przez paschę my mężczyźni szukamy i prosimy o odwagę by nią kroczyć.
STACJA II. PAN JEZUS BIERZE KRZYŻ NA SWOJE RAMIONA
Panie Jezu, powiedziałeś do nas: „Jeśli kto chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie swój krzyż i niech Mnie naśladuje”.
Perspektywa wzięcia krzyża nie jest łatwa do przyjęcia, odpycha, chcemy ją odsunąć od siebie.
Ty Panie pokazujesz jednak, że nie ma innej drogi. W tym samym krzyżu, w którym jest upokorzenie, ból, cierpienie, jest również życie, zwycięstwo, Zmartwychwstanie. Zachęcasz, aby nie lękać się tej drogi, którą Ty sam przeszedłeś z miłości dla nas.
Krzyżem mężczyzny często jest troska o rodzinę, o zapewnienie jej godnego bytu, troska o dzieci, o to jak w obecnych czasach je wychowywać, co robić aby nie zbłądziły, jak do nich mówić, jak im pokazywać Ciebie pomimo własnych, ludzkich słabości. Ty pokazujesz, iż nie ma innej drogi jak miłość. Miłość bezwarunkowa.
STACJA III. JEZUS PIERWSZY RAZ UPADA
Jezus niosący na swych plecach krzyż, na którym niedługo dokona się Jego śmierć i zmartwychwstanie, upada, nie mogąc podołać trudowi swej wędrówki ku męce. Otaczali Go pilnujący żołnierze oraz tłum. Ciężar drewna ciągnął coraz bardziej ku ziemi. Ciało Jezusa zaczęło słabnąć. Być może to ciężar tragedii, która otwiera się w jego życiu. Trudno już zobaczyć w Jezusie Boga, w człowieku, który wydaje się taki kruchy, kiedy potyka się i upada.
Jezus choć czekała go okrutna śmierć, choć krzyż był ogromnym ciężarem dla ciała, to jednak cały czas prowadziła Go i dodawała sił wielka miłość do człowieka i gotowość wypełniania woli Ojca w niebie. Ciężar drewna i ciężar grzechów ludzkich, jakimi Mesjasz został przygnieciony, były niewyobrażalne, ale nie miało to znaczenia. Wielkie uczucie do dzieci Bożych sprawiło, że Jezus podołał trudom, podniósł się mimo upadku i cierpienia.
Jezu, Twój upadek przynosi nam ból, ponieważ uświadamiamy sobie, że my jesteśmy jego przyczyną; a może nasza kruchość, nie tylko fizyczna, ale ta płynąca z całego naszego istnienia. Chcielibyśmy nie upadać nigdy; ale potem wystarczy trochę, niewiele, pokusa lub wypadek i pozwalamy się im nieść, a potem upadamy.
Ile jest upadów w naszych rodzinach! Ile rozstań, ile zdrad! A potem rozwody, aborcje, porzucenia! Jezu, pomóż nam zrozumieć, czym jest miłość, naucz nas prosić o przebaczenie!
Stacja ta jest doskonałym przykładem tego, jak każdy człowiek powinien w życiu postępować. Syn Boży udowodnił, że choć każdemu zdarzają się potknięcia, upadki, a nawet dotykanie dna, to zawsze należy znaleźć w sobie tę moc, która pozwoli znów kroczyć do przodu.Amen
STACJA IV. PAN JEZUS SPOTYKA MATKĘ SWOJĄ
Jezu, gdy byłeś u szczytu sławy, towarzyszyły Ci wielkie rzesze, które chciały okrzyknąć CIe swym królem. Skoro jednak zostałeś pojmany, prawie wszyscy Cie opuścili, została tylko garstka osób do końca Ci wiernych, wsród nich nie zabrakło Twej Matki. Nie dźwiga krzyża, ale dodaje Ci otuchy i cierpi razem z Tobą.
Ja na swojej drodze nie zawsze widzę pomoc mojej rodziny, moich najbliższych. Nie doceniam ich wysiłków, gdy chcą dla mnie jak najlepiej. Nie szanuję ich. A Ty Panie, który na swą Matkę wybrałeś najświetszą Niepokalaną Dziewicę, a na swego i jej opiekuna Św Józefa, wskazujesz mi przykazanie: Czcij matkę swoja o Ojca swego. i przypominasz nam, że jako młody chłopak byłeś im posłuszny.
Panie Jezu Chryste, przepraszam Cię, że nie okazuję nalezytego szacunku rodzicom, rodzinie, że źle o nich mówie i widze tylko ich błędy i złe czyny. Że chcę odciąć się od swoich korzeni. Przepraszam CIę, że nie staram się widzieć ich miłości do mnie.
STACJA V. SZYMON Z CYRENY POMAGA DŹWIGAĆ KRZYŻ JEZUSOWI
„I przymusili niejakiego Szymona z Cyreny, żeby niósł krzyż Jego”. Mk 15,21.
Tak naprawdę Nie wiemy ile ta przymusowa pomoc, te kilkaset metrów dźwigania krzyża, mogła ulżyć ulżyła męce Pana Jezusa, ale całkowicie odmieniła życie Cyrenejczyka. Patrząc na to, że zarówno on jaki i jego synowie są w Ewangeliach wymieniani po imieniu, można uznać, że był później częścią gminy w Jerozolimie, czyli stał się chrześcijaninem.
W życiu często zachowujemy się jak Szymon z Cyreny. Dbamy o uprawę własnego pola, swoje interesy i swój status materialny. Nie chcemy dostrzegać potrzeb innych tak długo jak nie zostaniemy do tego "przymuszeni".
Módlmy się. Chryste, który Szymonowi z Cyreny ofiarowałeś w darze krzyż, spraw, abyśmy potrafili dźwigać ciężary drugich i stawali się przez to Twoimi świadkami. Który żyjesz i królujesz na wieki wieków. Amen
STACJA VI. WERONIKA OCIERA TWARZ PANU JEZUSOWI
Wielu płakało i użalało się nad Chrystusem, ale tylko Weronika podeszła, by obetrzeć mu twarz. To bardzo prosty, ale jakże miłosierny gest. Może to właśnie Weronikę wspomniał po latach św. Jan w swoim liście kiedy to pisał byśmy nie miłowali słowem i językiem, ale czynem i prawdą...
Tak łatwo można zgubić swoje chrześcijaństwo we wzniosłej teorii i pięknych gęstach czy sformułowaniach.... Krocząc drogą Ewangeli idący na śmierć Chrysus wymaga od nas konkretów... A gdybyśmy wzieli kartkę i spisali imiona i nazwiska tych, których kochamy, a potem skreślili matkę, ojca, siostrę, brata, żonę, męża, dziecko czy przyjaciela to ile osób by na niej zostało? Bracia i siostry czy byłoby tam imię skazańca z Golgoty?
Ile miłości jest w geście otarcia twarzy potrzebującemu i bezradnemu człowiekowi.... Jezus odnajdzie wszystkich, którzy kiedykolwiek Mu to uczynili w każdym uczynku miłości...
Chryste wybacz nam nasz egozim, nasz pośpiech i brak zrozumienia dla drugiego człowiekowi... Któryś za nas cierpiał rany Jezu Chryste zmiłuj się nad nami!
STACJA VII. DRUGI UPADEK PANA JEZUSA
Nie lubimy, gdy ktoś upada. Wtedy zakłóca ruch, opóźnia innych, trzeba się zatrzymać i go podnosić. Przez takiego kogoś są tylko opóźnienia i brak porządku.
Najczęściej przewracają się dzieci, starzy i chorzy. I świat znalazł na nich sposób: aborcję i eutanazję. Świat nie ma czasu dla upadających, guzdrzących się, marudzących. Świat się spieszy. Ma napięty harmonogram. Pędzi do nowego modelu telewizora, nowej komórki, do olimpiady i nowej promocji.
Świat kocha postęp i chce, by Kościół też był postępowy i nadążał za szaloną gonitwą. Chce, by Kościół pobłogosławił wszystkie pragnienia i uczynki ludzi, bo skoro czegoś mocno pragną, to na pewno jest to dobre.
Niech Kościół, nie utrudnia ludziom, nie komplikuje, niech się nie czepia. Ks. Janusz Pasierb napisał kiedyś: Każde chrześcijaństwo, zgodne z rozumem, zgodne z naturą, bezbłędne pod względem taktycznym, nie wymagające zbyt wiele, będzie musiało się potykać o zesztywniałe zwłoki Skazańca z Golgoty po wszystkie czasy.
STACJA VIII. PAN JEZUS POCIESZA PŁACZĄCE NIEWIASTY
Z Ewangelii według św. Łukasza. Rozdział 23, wersy od 27 do 31.
A szedł za Nim wielki tłum, w tym także kobiety, które płakały i lamentowały nad Nim. Jezus zwrócił się do nich i powiedział: „Córki Jeruzalem, nie płaczcie nade Mną! Płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi! Nadchodzą bowiem dni, kiedy będą mówić: "Szczęśliwe niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły". Wtedy zaczną wołać do gór: Padnijcie na nas! A do pagórków: Przykryjcie nas! Bo jeśli tak czynią z drzewem zielonym, to co się stanie z uschniętym?”
Jezus idzie w tłumie, hałasie a krew i pot spływają Mu na twarz. Jest wycieńczony. Pomyśl czy Ty w takiej sytuacji mógłbyś myśleć o czymś innym niż o swoim cierpieniu? A Jezus potrafił. Jezus w swojej wrażliwości dostrzega tych, którzy zwracają się do Niego. Zauważa uczniów, zauważa niewiasty. Nawet w takiej chwili nie myśli o Sobie, nie oczekuje litości.
Jezus jest w tej postawie dla nas wzorem mężczyzny. Opanowanego i stojącego ponad swoimi trudnościami. Dostrzega szerszy kontekst tej po ludzku dramatycznej dla Niego sytuacji.
W codzienności mamy wiele problemów i wciąż przybywają nowe. Niektórzy płaczą, gdy ich drużyna przegra mecz. Inni płaczą, gdy nie zdadzą jakiegoś egzaminu. Dla kogoś dramatem jest przybrać na wadze, dla innego zarysowany lakier na samochodzie. Jezus przypomina nam rzecz oczywistą, ale jakże często zapominaną, że tak naprawdę mamy tylko jeden poważny problem, jedno zmartwienie: śmierć i wybór wiecznego potępienia lub szczęśliwości, do którego idziemy zgodnie ze swoim powołaniem.
Jest w tych słowach Pana Jezusa do niewiast jerozolimskich także przestroga dla obojga rodziców, by nie zaniedbywali dobrego wychowania dzieci i pilnie czuwali nad ich relacją z Chrystusem.
Panie Jezu! Prosimy Cię o moc do prawdziwego z powstania z naszych grzechów. Byśmy zawsze byli połączeni z Tobą i dobrym życiem wydawali dobre owoce, jak żywa latorośl w winnym szczepie. Ty uczysz mądrości krzyża, w której najważniejsza jest Miłość do drugiego człowieka. Bądź dla nas źródłem tej miłości w naszych rodzinach. Prosimy, byś swą łaską uwrażliwiał rodziców na obowiązek dobrego, religijnego wychowania dzieci.
STACJA IX. TRZECI UPADEK POD KRZYŻEM
Jezu Chryste, Twój trzeci upadek to potwierdzenie ceny, jaką płacisz za miłość do nas. To potwierdzenie tego, że dźwigając krzyż, nie korzystasz z Twojej boskiej mocy, bo chcesz całkowicie utożsamić się z nami oraz osobiście doświadczyć naszego trudu życia w doczesności.
Gdy ktoś z nas upada po raz trzeci, czwarty, setny i kolejny, to znak, że popadł już w jakieś bolesne zniewolenie, w jakiś nałóg, w jakąś słabość, z której nie wyzwoli się już własną mocą czy siłą własnej dobrej woli. W takiej właśnie sytuacji są zwłaszcza te rodziny, które niosą krzyż alkoholizmu, narkomanii, erotomanii, hazardu, przemocy czy innych dramatycznych form słabości i zniewolenia.
Jezu upadający po raz trzeci pod ciężarem krzyża naszych grzechów, dodawaj odwagi ludziom uzależnionym, by powiedzieli sobie prawdę o własnym zniewoleniu i by przyjęli pomocną dłoń specjalistów oraz grup samopomocy. Dodawaj też odwagi współcierpiącym rodzinom, by pamiętały o tym, że nie ma sytuacji nieodwracalnych i że mocą Twojej miłości możemy pokonać każdą słabość i każdą życiową próbę.
STACJA X. PAN JEZUS Z SZAT OBNAŻONY
Zabrano Ci Jezu ubranie by Cię upokorzyć i pozbawić godności.
Ludzkie oczy - obojętne, pyszne lub patrzące z niechęcią tak właśnie widzą.
Ale Twojej godności i chwały nie można Cię pozbawić - najwyraźniej widzi to kochające serce.
Serce Ojca widzi Ciebie - umiłowanego Syna - i otacza Cię Chwałą.
Serce Matki widzi Ciebie - Najmilszego Syna - i otula Cię miłością i współcierpieniem.
Co widzi moje serce gdy patrzy na Ciebie?
[...]
Co widzi moje serce gdy patrzy na bliźnich - tych braci Twoich najmniejszych?
[...]
Panie Jezu, ulituj się nade mną
i ulecz mój wzrok - z pogardy, pychy i obojętności
ulecz moje myśli - z nawyku krytykowania i osądzania innych
ulecz moje serce - zabierz moje serce z kamienia a daj mi serce nowe - zdolne do współczucia i miłosierdzia - zdolne do miłości.
STACJA XI. JEZUS DO KRZYŻA PRZYBITY
Czy Jezus mógł nie odczuwać cierpienia? Przecież jest Bogiem i chyba nie powinno być dla Niego problemem wyłączenie receptorów bólu.
Droga Krzyżowa mogła być jedynie teatrem przygotowanym dla gawiedzi. W czasach Chrystusa publiczne egzekucje i tortury jakimi bez wątpienia była Droga Krzyżowa, były odpowiednikiem naszego BigBrothera, czy innych „talent show” robionych jedynie po to, aby ludzie chcieli je oglądać. Dzisiaj co prawda nie widzimy jeszcze na ekranach publicznego zabijania, ale kto wie do czego posunie się zdeprawowany i pozbawiony jakichkolwiek hamulców człowiek. Nazywanie grzechu grzechem to przecież dzisiaj „mowa nienawiści”, dopominanie się o prawa najmniejszych i bezbronnych to przecież „brak szacunku dla wolności kobiety”, troska o dobro rodziny – to „homofobia”. Być może już za chwilę bycie prawdziwym chrześcijaninem, który nie idzie na kompromis, tam, gdzie Bóg na to nie zezwala, będzie oznaczało ryzyko więzienia, a może nawet śmierci dla Chrystusa.
Czy zatem Jezus mógłby jedynie „zagrać” rolę cierpiącego męczennika? Mógłby, gdyby nie kochał nas bezgranicznie. Gdyby Jego ofiara była udawaniem, to nasza wiara mogłaby być jedynie grą pozorów i wystarczyłoby najdrobniejsze zagrożenie, aby z tej wiary zrezygnować, dla wygody, bezpieczeństwa, akceptacji otoczenia. Jezus kocha nas tak bardzo, że nie mógł pozwolić na to, abyśmy stracili naszą szansę na zbawienie jedynie udając Jego uczniów. Dlatego Chrystus cierpiał naprawdę, gwoździe rozrywały Jego nogi i dłonie, twarde drzewo krzyża wbijało się w Jego obolałe ciało, ciernie wwiercały się w zakrwawioną głowę.
Czy ja moją wiarę również przeżywam naprawdę i na serio? Czy też może ciągle oszukuję się, wmawiając sobie, że kocham Jezusa i to On jest Panem mojego życia?
O prawdziwe nawrócenie, nawrócenie aż po krzyż, błagamy się Panie.
STACJA XII. JEZUS UMIERA NA KRZYŻU
Ojcze, przebacz im, bo nie wiedzą, co czynią (Łk 23, 34). Upokarzany, szydzony i umęczony przez ludzi, Jezus, konając na krzyżu, nadal objawia bożą miłość, dzieli się nią z nami. Pomimo tego, że umiera przez ludzką nienawiść, ofiarowuje nam samego siebie. A jego miłosierdzie sprawia, że umierając na krzyżu – jednocześnie triumfuje, zwycięża.
Nawet w niewyobrażalnych męczarniach, do końca nie zapomina o człowieku, który stał się przecież sprawcą jego cierpienia.
Przekracza granice śmierci, której każdy człowiek tak bardzo się lęka. Wie, że ta śmierć jest potrzebna, byśmy mogli żyć wiecznie. Bóg - człowiek umiera zabity przez ludzi, aby wypełnił się plan Boży. Miłość zwycięża nad nienawiścią, śmierć zostaje pokonana, stając się źródłem zbawienia, życia wiecznego.
Panie Jezu Chryste, umarłeś, bym ja mógł żyć. Cały się poświęciłeś dla nas. Daj mi zrozumieć Twoją nieskończoną miłość i spraw, bym każdego dnia pamiętał słowa Apostoła:
"Za wszystkich umarł Chrystus, aby ci, którzy żyją, już nie żyli dla siebie, ale dla Tego który za nich umarł"
Spraw, bym jak Ty, zawsze dostrzegał drugiego człowieka, bym wyparł egoizm i pychę ze swojego życia.Prawdziwie miłować może tylko ten, kto zawierzył Jezusowi Chrystusowi.
STACJA XIII. JEZUS Z KRZYŻA ZDJĘTY
Jezus oddał ducha, męka skończyła się. Jego ciało zdejmują z krzyża w objęcia matki, jej droga krzyżowa się nie kończy. Ból matki obejmującej ciało jedynego syna. Trudno wyobrazić sobie większy ból. Trzeba wielkiej siły i ogromnego zawierzenia, aby nie zwątpić w boży plan.
Cierpimy gdy dzieci odchodzą, gdy schodzą na złą drogę, gdy nie chcą iść za radą rodziców. Przecież je kochamy i chcemy dla nich jak najlepiej. Ile mocniej i pełniej kocha nas, swoje dzieci, Bóg. Ile bardziej cierpi, gdy nie idziemy jego drogami, tylko błądzimy na manowcach grzechu.
Módlmy się, abyśmy potrafili nawet w trudnościach wielbić Boga, abyśmy nawet w obliczu ciężkiej próby nie zwątpili w boży plan dla nas.
STACJA XIV. ZŁOŻENIE CIAŁA JEZUSA DO GROBU
Ciało twoje Panie zostało złożone do grobu. Tylko na trzy dni... jest znakiem ofiary dla zbawienia ludzkości, ale także znakiem nadziei zmartwychwstania każdego człowieka, jak mówi św. Pawel:Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych ,co pomarli.
To inaczej przejście przez etap śmierci i wytyczeniem drogi wieczności dla człowieka.
Pusty grób to jakby wrota otwarte w wieczność, w nowy wymiar życia, ku któremu my pielgrzymi idziemy.
Dlatego bracia, siostry nie trzeba bać się porażek, klęsk. Nie trzeba bać się złożonych do grobu naszych ludzkich nadziei.
Powiedziano, że istnieje taka ziemia, w której każdy kwiat i każde ziarno wzejdzie i zakwitnie.
Spraw Jezu, aby nasza praca nad samym sobą dobrze przygotowała nas do drogi ku wiecznej chwale, gdzie nas oczekujesz.
STACJA XV. ZMARTWYCHWSTANIE PANA JEZUSA
Aby powstać z martwych, trzeba najpierw umrzeć.
Tego zaś ludzie boją się najbardziej.
św. Paweł pisał: Śmierć jest dla mnie zyskiem.
Jaki to jednak zysk, gdy trzeba zostawić wszystko, co się posiadało, czym się żyło i kim się było? Zostawić niedokończone sprawy, ludzi, których kochaliśmy...
Jakże często w obliczu śmierci najbliższych chwieje nam się cały świat. Coś się kończy. Już nie wróci. Nastaje pustka, cisza…
Czy rzeczywiście się kończy?
Przecież śmierć Jezusa na krzyżu nie była końcem, ale początkiem, bramą do Zmartwychwstania i obietnicą zbawienia dla nas.
Jezus pokazał nam, że tylko zaufanie Bogu pozwala na przejście progu śmierci.
Daj nam Panie siłę, abyśmy nie odrzucali krzyża dnia codziennego, ale zobaczyli w nim uwolnienie od grzechu, Paschę, przejście z ciemności do światła, ze śmierci do życia wiecznego.