Stacja I. PAN JEZUS NA ŚMIERĆ ZKAZANY
Stało się, wyrok zapadł. Straciłem pracę, małżeństwo się rozpadło, dzieci nie chcą mnie widzieć, zachorowałem... Panie Jezu Ty wiesz jak cierpię, bo nie widzę nadziei, po ludzku nie ma dla mnie ratunku. Wszystko wydaje się przesądzone i nieodwracalne. Teraz czuję gniew, ból i bezsilność.
Panie Jezu Ty też zostałeś odrzucony, przez tych których kochasz – przez tych których uzdrawiałeś, karmiłeś, nauczałeś. Teraz chcą żebyś przestał istnieć.
Ojcze mój, jeśli to możliwe, niech mnie ominie ten kielich! Wszakże nie jak Ja chcę, ale jak Ty (Mt 26, 39b)
Panie Jezu, pomóż mi w tym odrzuceniu, jakiego doświadczam, odnaleźć, wolę Ojca.
Stacja II. Pan Jezus bierze krzyż na swe ramiona
Jezus- skatowany, krwawiący, upokorzony i wyszydzony bierze krzyż. Krzyż jest ciężki, uwiera, wbija się w poranione ciało, sprawia jeszcze większy ból i cierpienie. Jezus przyjmuje na siebie ten ciężar.
Czy ja chętnie przyjmuję krzyż? Może, przerażony wizją bólu, odrzucam go? Jak przyjmuję trudne sytuacje? Czy jestem gotowy poświęcić się dla dobra innych? Czy poświęcę swój czas, dobra materialne, czy zgodzę się na niewygody, dyskomfort? Czy jestem gotowy choć w części zrezygnować z siebie, by pomóc bliźniemu?
Stacja III. Jezus upada po raz pierwszy
Drogi Jezu , jak pragnąłbym żyć w spokoju w chwili słabości ! Jak pragnąłbym zwierzać się Twojej miłości ilekroć czuję ciężar mojego krzyża ! Jak pragnąłbym upadać w błoto ilekroć potykam się na moich ścieżkach ! Jak pragnąłbym drogi Jezu, żeby Twoja ręka podnosiła mnie ponownie i stawiała na Twojej ścieżce !
Tak, drogi Panie, chcę być w jedności z Tobą, chcę nieść z uśmiechem ciężary mojego życia. Widząc Cię upadającym pod ciężarem krzyża nie mogę, ale dziękuję Ci Panie, że bierzesz na siebie zadanie, żeby przenosić mnie ze wszystkimi moimi grzechami na Twoje ramiona jak pasterz niosący na swoich ramionach utracone jagnię. Drogi Jezu, pomagaj mi podnosić się ponownie ilekroć upadam !
Stacja IV. Jezus spotyka Maryję
Panie Jezu tak bardzo cierpiący, tyle ran w Twoim Świętym Ciele, tyle Świętej Krwi spływa po Tobie, ile łez płynie z oczu Twojej Matki. Tuliła Cię w ramionach gdy byłeś małym dzieckiem i teraz chciałaby Cię porwać w swoje matczyne ramiona i zabrać jak najdalej od Twoich oprawców, od bólu i cierpienia, od mojego grzechu. Ale Ty wierzysz w doskonały plan Twojego Ojca i wypełniasz Jego Wolę. Bierzesz swój krzyż i kroczysz pokornie na przód, na spotkanie ze śmiercią – by dokonać Zbawienia. Cichy Baranku, proszę naucz mnie w pokorze wypełniać Świętą Wolę mojego Taty.
Stacja V. Szymon Cyrenejczyk pomaga nieść krzyż Jezusowi
Patrzę na Szymona z Cyreny, przymuszony do pomocy Jezusowi który dźwiga krzyż. Przymuszony, bo pewnie miał swoje sprawy, swoje plany, swoje obowiązki. Czasami i ja czuję się przymuszony do pomocy bliźniemu, słabszemu, uboższemu. Najczęściej przeszedłbym obok, bo mam dość swoich kłopotów, problemów, bo może zrobi to ktoś inny. Panie Jezu jak często Cię nie dostrzegam w biednych, bezdomnych, samotnych, bo w moim życiu wciąż mało wiary, mało miłości, mało poznawania Ciebie. Kiedy przykładamy rękę do krzyża bliźniego, on nas przemienia bo idziemy obok Pana. Jezu daj mi tę łaskę, bym widział Ciebie w potrzebujących i chętnie spieszył im z pomocą.
STACJA VI. Weronika ociera twarz Pana Jezusa
Weronika działa inaczej niż Szymon. Ona bez chwili wahania występuje z tłumu. Nie zważa na wrogie otoczenie. Dla niej najważniejszy jest Pan Jezus.
O ile łatwiej jest mi przyznawać się do Chrystusa wśród ludzi wierzących. Ta scena uświadamia mi jak często w swoich decyzjach zwracam uwagę na to, co powiedzą inni. Jak często blokuję się, gdy wśród ludzi o odmiennych przekonaniach powinienem powiedzieć coś ważnego, zabrać głos w drażliwej sprawie. Mimo, że gdzieś w głębi duszy pragnę powiedzieć /zrobić coś dobrego i wartościowego, to lęk przed niepochlebną opinią, wyśmianiem i odrzuceniem blokuje mnie.
Nie raz już się przekonałem, że odważne wyznawanie wiary nie jeden raz potrafiło zaskoczyć mnie rezultatami…
Panie Jezu, daj mi więcej odwagi w głoszeniu Dobrej Nowiny, tak abym za każdym razem, gdy to bezkompromisowo robię, czuł jak ocieram krew i pot z Twego umęczonego czoła moimi grzechami.
Stacja VII. Jezus upada pod krzyżem po raz drugi
Znowu upadłeś. Dlaczego się tak męczysz? Dlaczego dźwigasz ten ciężar, który doprowadzi Cię do śmierci? Dostajesz baty. Jest gorąco i ciężko. Wywracasz się co chwila. Ciężkie drewno pada, przygniata Cię. Umęczony, ubrudzony krwią, potem, piachem. Po co to wszystko?
To wszystko dla Ciebie, Człowieku, dla każdego z Was, jak tu stoicie. Dla każdego z Was, nieważne kim jesteś, kim się urodziłeś, i co w życiu zrobiłeś a czego nie zrobiłeś. Nieważne jak gruby masz portfel i do jakiej szkoły chodziłeś i czy głosowałeś na tę czy inną partię. To wszystko dla Ciebie. Żebyś miał życie w obfitości. Żebyś był radosny, cieszył się wschodami i zachodami słońca. Upałami lata i mrozem zimy. Żebyś był wolny. Wolny od alkoholu, pracy, komputera, serialu, jedzenia, lenistwa, obgadywania, przesądów, agresji, patrzenia na świat przez pryzmat tego co masz fizycznie na tej ziemi. Żebyś był wolny i był radosny.
Dlatego Jezus dźwiga ten krzyż. Dlatego upada. Dlatego wstaje i idzie dalej.
Stacja VIII. Pan Jezus spotyka płaczące niewiasty
A szło za Nim mnóstwo ludu, także kobiet, które zawodziły i płakały nad Nim. Lecz Jezus zwrócił się do nich i rzekł: Córki jerozolimskie, nie płaczcie nade Mną; płaczcie raczej nad sobą i nad waszymi dziećmi!
Tak wiele osób szło za Chrystusem, tak wiele kobiet płakało i litowało się nad Jego losem a tak osamotniony był Bóg niosąc krzyż dla naszego Zbawienia. Czy moja wiara nie jest tylko wzruszeniem, emocją, spojrzeniem widza który po pięknym filmie wraca do swojego, jakże innego życia? Czy potrafię żyć na codzień wartościami Ewangelii, którą głosił Chrystus? Może to czas przestać płakać nad swoim Krzyżem i mężnie rozpocząć pracę nad zmianą swojego sposobu patrzenia na własne życie, nad dojrzeniem zwycięstwa w moim Krzyżu, nad zmianą sposobu myślenia o codzienności, nad nawróceniem? A może uzdrowienie, którego tak pragnę, Krzyż który niosę jest dany mi właśnie po to bym nawrócił się naprawdę, do końca, bo jeszcze nie dostrzegam sam, jak bardzo muszę się nawrócić? Może bez tego, uzdrowienie o które proszę, a którego nie dostaję będzie próżne, bo obróci się w moją pychę i pchnie mnie na drogę do Jerozolimy, która wkrótce będzie zburzona?
Jezus spogląda na płaczące kobiety z miłością i nie karci ich, ale jak kochający Ojciec przestrzega, naprowadza swe dzieci na właściwą ścieżkę - Nie płaczcie nade mną, ale płaczcie nad sobą i dziećmi waszymi. Bo oto nadchodzą dni, kiedy mówić będą: Błogosławione niepłodne łona, które nie rodziły, i piersi, które nie karmiły.
Miłość Boga do człowieka, ale także miłość małżonków i miłość rodzicielska to nie tylko afirmacja, ale to także a może przede wszystkim, stawianie wymagań. Jezus kocha lud, który szedł za nim, ale stawia wymaganie - nawróćcie się bo wkrótce Wasza Jerozolima zginie! Moja Jerozolima jest wszędzie tam, gdzie nie stawiam wymagań. Gdzie kocham naiwnie a nie miłością rozwijającą, która wymaga. Gdzie nie wymagam od współmałżonka/ki, dzieci, rodziny. Gdzie moje serce jest twarde i nieskore, by otworzyć drzwi Chrystusowi, który jest zielonym drzewem życia. Jeśli z zielonym drzewem to czynią, cóż się stanie z suchym?
Stacja IX. Jezus upada pod krzyżem po raz trzeci
Panie Jezu czy Ty naprawdę musiałeś upaść też po raz trzeci? Za mało było Ci tej nieludzkiej męki? Niejeden twardziel nie przetrzymałby nawet tego co Ty do tej pory musiałeś wycierpieć. A ty upadasz po raz kolejny i po raz kolejny wstajesz. Ja wiem to dla mnie, bo ja upadam ciągle, nawet wtedy gdy się wydaje, że już bardziej upaść się nie da.
Tym trzecim upadkiem pokazałeś mi Jezu, że nie ma takiego dna, z którego nie można się podnieść, choć z mojego punktu widzenia już się po prostu nie da. Ty właśnie w tym trzecim upadku jesteś tu ze mną. Dajesz nadzieję i siłę wbrew nadziei. I za to z całego serca dziękuję Ci Jezu
Stacja X. Jezus odarty z szat
Jezus jest gotowy na Twoje zwrócenie się do niego. Staje przed tobą prawdziwy, nagi, z szat obdarty. Czeka na Ciebie abyś się zwrócił w Jego stronę.
Co Ci w tym przeszkadza. Ile szat oddziela Cię od Niego? Czy jest to pęd życia, Twoje ważne sprawy konieczne do załatwienia? Wstyd, bo wiara, kościół nie są teraz w towarzystwie popularne, bo to jest takie mało męskie. Tłum Ci przeszkadza, pochylający głowy, klękający na znak, a Ty kreujesz się przecież na tak oryginalnego. Może są to doznane zranienia od najbliższych, od księdza, bo coś Ci powiedział, czegoś od Ciebie chciał. Może są to Twoje grzechy, przez które brzydzisz się sobą, myślisz, że nie jesteś godzien podnieść wzroku.
Zostaw to. Stań w prawdzie i zostaw ten plecak szat w konfesjonale. Jezus właśnie idzie na krzyż, aby Twoje grzechy były Ci wybaczone. Jesteś dla Niego wyjątkowy. On tak Cię ukochał, że chce umrzeć za Ciebie abyś Ty żył. Nie chce od Ciebie jałmużny, bo tu chodzi o Ciebie, Twoje szczęśliwe życie w osobistej więzi z Jezusem – obdartą z wszelkich szat, które krępują Twoje zawierzenie się Jemu.
Stacja XI. Pan Jezus przybity do krzyża
Ukrzyżowanie było najokrutniejszą męką, na jaką skazywano największych zbrodniarzy. Taką mękę dopuścił Bóg Ojciec na swojego najukochańszego Syna, który wziął na siebie grzechy całej ludzkości. Taka była cena naszego odkupienia z niewoli grzechu i szatana. To grzechy nasze skazały Boskiego Zbawiciela na tak okrutną mękę. Dopiero ukrzyżowanie daje nam pojęcie o tym, jak straszną rzeczą w oczach Bożych jest grzech.
Św. Paweł Apostoł nazywa go tajemnicą nieprawości. Prawdziwa tajemnica, bo nawet nie jesteśmy w stanie zrozumieć potworności grzechu. Wszak on jest ostateczną przyczyną całej tragedii ludzkiej: ludzkiego upodlenia, zezwierzęcenia, wszystkich cierpień, morza łez i krwi, a ostatecznie śmierci, która nie była w planach Bożych, gdy stwarzał człowieka. Wreszcie wieczne potępienie, wieczna rozpacz człowieka oderwanego od Boga - Miłości - jest ostatecznym, najstraszniejszym skutkiem grzechu. Gdy to pojmiemy, nie będziemy się dziwić Świętym, których dewizą życia było: „Wolę umrzeć niż zgrzeszyć". A ludzie dziś często piją grzech jak wodę, w szale swoich namiętności z radością oddają się w niewolę szatana i grzechu. Wielu dziś nawet nie ma żadnego poczucia winy, żadnych wyrzutów sumienia. Jakże straszna będzie ich rozpacz, gdy Chrystus Pan tak przez nich wzgardzony i sponiewierany przyjdzie na sąd ostateczny, by upomnieć się o zdeptane Boże prawa, wymierzyć karę tym, którzy Go krzyżowali. Wtedy wreszcie poznają potworność grzechu i ogrom swojej winy.
Boski Zbawicielu, za mnie ukrzyżowany, wzbudź we mnie wielką bojaźń przed grzechem, a nawet nienawiść do grzechu. Krzyżowałem Cię nieraz moimi grzechami - nie chcę tego czynić więcej. Przez pokutę będę w sobie krzyżować grzeszne namiętności. Matko Najboleśniejsza! Ucieczko grzeszników, módl się za mnie, bym wytrwał w tym postanowieniu.
Stacja XII. Jezus na krzyżu umiera
Przyprowadzono Cię spiesznie na Górę Golgota złowroga czekała...
Rozciągnięto ramiona na krzyżu Prawdę i Miłość ukrzyżowano !
Spojrzałeś z krzyża na ziemię pełen bólu i samotności.
Widziałeś ,że nie rozumiemy ogromu Twojej miłości.
Wzniosłeś oczy do Ojca w boleści ostatniej godzinie,
„ Eloi,Eloi lama sabachtani – przebacz im bo nie wiedzą co czynią”
a bez ofiary świat zginie...
Zadrżała ziemia , mrok spowił górę o królu w cierniowej koronie,
czy bardziej bolały rany od gwoździ czy Twoje serce przez ludzi zdradzone?!
Staje dziś przed Tobą Mój Mistrzu , Zbawicielu
Mój Panie!
I ciągle nie mogę zrozumieć, że co dzień umierasz za mnie!
Jesteśmy jak Ci z Golgoty ta tłuszcza krzycząca, złowroga ciągle gotowi Krzyżować....
Stacja XIII. Jezus zdjęty z krzyża
Panie Jezu moje grzechy doprowadziły Cię do śmierci. Twoje martwe ciało to ich konsekwencja, którą muszę teraz ponieść.
Proszę Cię Jezu, aby mój żal był żalem doskonałym, wynikającym z prawdziwej miłości do Ciebie, a nie żalem wynikającym z mojej pychy, że jestem taki niedoskonały.
Stacja XIV. Złożenie Pana Jezusa do grobu
Mt 27, 57 Pod wieczór przyszedł zamożny człowiek z Arymatei, imieniem Józef, który też był uczniem Jezusa. 58 On udał się do Piłata i poprosił o ciało Jezusa. Wówczas Piłat kazał je wydać. 59 Józef zabrał ciało, owinął je w czyste płótno 60 i złożył w swoim nowym grobie, który kazał wykuć w skale. Przed wejściem do grobu zatoczył duży kamień i odszedł.
Twoje umęczone ciało Panie Jezu spoczęło w grobie. Wydawało się, ze już nic więcej się nie stanie.
Oto umarłeś, odszedłeś na zawsze, zostawiłeś swoich uczniów zasmuconych i rozczarowanych.
Oni jeszcze wtedy nie wiedzieli, że ten pozorny koniec był Początkiem.
Dziś my już wiemy, ze Twój grób – tylko na krótką chwilę był grobem.
Z niego wyszło życie i Zmartwychwstanie.
Dla nas wszystkich.
Dziś już wiem, ze śmierć niczego nie kończy, jest tylko przejściem, etapem, drogą do wiecznego życia i spotkania z Tobą !
Panie Jezu Dziękuję Ci, za Twoją drogę Krzyżową, za twoją miłość do mnie…
Już nie boję się grobu, śmierci – Ty opromieniasz je swoim Zmartwychwstaniem.
Panie Jezu Zmartwychwstały! Uwielbiam Cię, dzięki Ci składam za Twoje zwycięstwo nad szatanem, grzechem i śmiercią.
STACJA XV. ZMARTWYCHWSTANIE PANA JEZUSA
Żaden bandaż nie mógł Cię związać, żaden kamień nie mógł Cię zatrzymać, żadna straż nie mogła Cię upilnować…
Objawiała się potęga i wszechmoc Boga. Chrystus Zmartwychwstał, prawdziwie Zmartwychwstał! Jezus pokonał grzech, pokonał śmierć, pokonał szatana…
Tą tajemnicą wiary żyjemy codziennie..
Odtąd króluje tylko tron Jego chwały, a nie krzyż. Chrystus, odkupił nas! Zapłacił za nas dług i prosi abyśmy przyjęli dar Jego zbawienia, dar największej miłości Boga do człowieka
To wydarzenie sprawiło, że uczymy się podnosić ze swoich upadków, dobrem zło zwyciężać, a miłością nienawiść, a także patrzeć z nadzieją w przyszłość.
Niech zwycięstwo Twojego Zmartwychwstania powołuje nas do Nowego Życia. Niech inspiruje ludzi do pokonywania uprzedzeń i nienawiści . Niech rozprzestrzenia pokój i radość na cały świat! Alleluja!