Przecież Jezus na weselu w Kanie był nieznanym jeszcze cudotwórcą. Jeszcze nie uczynił żadnego cudu. Dlaczego słudzy spełniali polecenie nieznanego człowieka, nie gospodarza, nie pana młodego?
Gdyby Jezus polecił wypełnić stągwie wodą po cudzie wskrzeszenia Łazarza, można by rozumieć gorliwość sług.
Dźwigali wiadro po wiadrze – chociaż to, co czynili, mogło wydawać się bez sensu. Przecież nie zapalił się dach nad zakochanymi, nie trzeba było gasić pożaru, a obmyć rytualnych dokonywano przed ucztą.
Myślę, że modlitwa Matki Bożej torowała drogę cudom. Zwróciła się Ona do Jezusa ze słowami: „Nie mają już wina”.
Samo zwrócenie się do Jezusa już jest modlitwą, zwłaszcza jeżeli się niczego nie narzuca.
Nie my, ale sam Jezus zmienia to, co małe – w to, co wielkie w oczach Boga.
ks. Jan Twardowski