Wielkie drzewo wyrasta z małego ziarna, ukrytego pod ziemią. Jest tam głucho, ciemno, niemalowniczo. Nie ma zielonych gałęzi, tylko korzenie. Zamiast barwnych ptaków
– pędraki, dżdżownice, chrabąszcze, krety. Każde drzewo rośnie nie tylko w górę, ale i w dół. Bez tego drzewa niewidocznego, tajemniczego, niepozornego, niekolorowego, niedekoracyjnego, a tak istotnego, nie byłoby tego, co widoczne i piękne.
Najczęściej chcemy działać na zewnątrz i szukamy efektów, owoców, wzlotów. Zaniedbujemy to, co ma dziać się wewnątrz nas.
Jaka jest nasza modlitwa, ta, której nie widać na zewnątrz? Nie recytacyjna, trzepocąca jak ptak, ale własna, wewnętrzna, nieraz głucha, sam na sam?
Jakie są nasze intencje, te nieopowiadane, niezapisane? Wiara dlatego jest tak potężna, że stoi na straży ukrytego życia człowieka, tego, co dopiero decyduje o wzroście i bez czego cały świat głupieje – na straży refleksji, modlitwy, kontemplacji, sam na sam z Bogiem i z sobą.
Ks. Jan Twardowski